niedziela, 13 kwietnia 2014
od Seber
Otwieram oczy i co widzę? Zieloną łąkę, drzewa i motylki. Kolejny odjazd?
Za każdą próbą wstania, przewracam się na lewy bok. W końcu udaje mi się utrzymać na chwiejących się łapach. Zaczynam wolno iść przed siebie, chociaż nie wiem, gdzie jestem. Jedyne co mi pozostało to Bob. Mój mały, przenośny robaczek. Taki o sobie, mała mrówka. Ale chyba nawet on mnie opuścił, smutno.
Wchodzę w głębszy las. Równowaga całkowicie mi się przywraca, a ja akurat dostrzegam dorodną łanię. Nie mija 5 sekund, a zwierzę leży w moim pysku z zakrwawioną szyją.
Szybko konsumuję posiłek, a resztę zostawiam dla społeczeństwa leśnego, niech się trochę pożywią.
Wchodzę na wydeptaną ścieżkę i w tym samym momencie wyczuwam woń jakiegoś wilka.
Wtem coś łapie mnie od tyłu i zaciąga w krzaki.
Próbuję się wyrwać, ale uścisk jest zbyt mocny.
Zaczynam krzyczeć w niebogłosy, a nieznajomy zakrywa mi usta.
- Ciiichooo .... - szepcze, a serce podchodzi mi do gardła na ton jego głosu.
<Nirrith?>
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz