poniedziałek, 14 kwietnia 2014

od Nirrith'a

 Ogromna czerwona kula zaczęła zasypiać. Coraz to niżej spuszczała się po linie chmur za horyzont, aby odpocząć po udanym dniu.  Po drugiej stronie wioski, zza koronami drzew zaczęła się ujawniać jaśniejąca wspaniałym blaskiem, kolejna gigantyczna kula. Ta jakoś bardziej mnie rozkochała. Sprawiała że dzień zamieniał się w noc. Bardzo lubiłem obserwować również jego przyjaciółki, te mniejsze srebrne punkciki. Od dziecka zastanawiałem się, jak to jest. Gdzie odpoczywa złota kula co daje życie, skąd nadchodzi gwiazda co daje odpoczynek. Może wielkie smoki kierują tym cyklem? Kto wie...
 Wygramoliłem się z tipi. Na nieboskłonie połyskiwała wdzięcznie srebrem gwiazda, co dawała niesamowity połysk mojego futra. Wiał lekki wiaterek, co grzechotał moimi czaszkami. Szum drzew i ten grzechot, pieśń świerszczy i piski nietoperzy dawały mi spokój. Czułem się odprężony jak nigdy dotąd. Kochałem takie noce. Wyślizgnąłem się z osad i skierowałem się w stronę jeziora. Podszedłem się napić. Ujrzałem tam siebie, potwora, bestię bez uczuć. Było to wielce smutne, nawet nie pojąłem takiej wiedzy czemu taki jestem. Ale cóż. Los tak chciał i tak będzie do końca. Nie pozostaje mi nic innego tylko z tym żyć...(..)
 Wtem coś zaszeleściło. Poderwałem się do pozycji ataku i czekałem na niedźwiedzia czy cokolwiek takiego co zaraz wyskoczy zza krzaków. Wyskoczył z nich tylko szary królik. Westchnąłem. "Paranoja..." Ruszyłem w góry. Uwielbiałem, wprost kochałem siedzieć tam, wysoko i obserwować odlegle krańce. Próbowałem, dzięki temu że jestem wysoko zobaczyć co się kryję za krańcem ziemi. Co tam czeka mnie, jeśli w ogóle tam kiedyś wyruszę. A to moje marzenie. Zdobywać odległe lądy, badać stare pieczary. Jako mały wilczek, gdy znalazłem jakieś straszne miejsce, na przykład stare drzewo od razu spędzałem kilka dni na przekopywaniu ich w poszukiwaniu skarbów. Czemu te dzieciństwo tak szybko minęło? Rozmyślając tak długo w końcu dotarłem na sam szczyt góry, którą nazwałem Orlim Gniazdem. Były tam krzaki jagód uformowane w koło i wydawało się że jest się orłem obserwującym okolice. W sumie, ja takim orłem byłem. Zaśmiałem się. Wtem usłyszałem za sobą głos.
-Pięknie tu, prawda? - był to głos wadery. Od razu rozpoznałem. Był melodyjny i wspaniały. Zdawało się że mógłby rozpuszczać lody. Odwróciłem się i ujrzałem...

(Wadero?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz