Dzień chylił się ku końcowi. Oprowadziłem nieco Aishe po wiosce, przedstawiłem ją paru zaufanym wilkom, żeby odnalazła nieco siebie, pokazałem stanowiska pracy.
-Wiesz może jakie byś chciała pełnić stanowisko u nas?- Zapytałem przed nowym Tipi-m wadery.
-Chyba wybiorę Łowcę- Odparła zadowolona
-Pasuje to do ciebie. Dziś jak powaliłaś tego jelenia nie wierzyłem własnym oczom.- Uśmiechnąłem się
Aishy uśmiechnęła się promiennie, wyglądała wtedy uroczo. Pożegnaliśmy się i oboje ruszyliśmy do swoich szałasów.
W moim Tipi-m usiadłem przy stole rzemieślniczym, wziąłem w łapę kawałem drewnianej łapy i zacząłem doczepiać ją do reszty marionetki. Było to jedyna zajęcie które mnie odprężało po całym dniu męczarni w gorącym słońcu. W końcu cisza i spokój wśród moich paru...nastu kukiełek.
Nagle usłyszałem cichy głos...znajomy głos.
-Sasori. Mogę wejść?
-Tak oczywiście- Odparłem
Płachta odchyliła się na bok a w namiocie stanęła Aisha.
-Coś się stało?- Zapytałem na rozglądającą się waderę.
Wydawała się lekko wystraszona, czyż by to przez te kukiełki? Niektóre były dość szkaradne.
-Jeju- wydała cichy dźwięk
Zdziwiłem się lekko
<Aisha XD ?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz