-Sasori?- Wyrwał mnie z zamyślenia głos Aishy -Wszystko w porządku?
-T-Tak- Odparłem niepewnie patrząc się w grunt pod nogami.
-Widzę że coś cię trapi, możesz mi powiedzieć jeśli chcesz, nie zmuszam cię.
-Martwię się porostu, jak każdy dobry wódz o swoje plemię i wilki które liczą na mnie.- Odparłem pospiesznym i roztrzęsionym głosem. Nadal miałem obawy czy nadaje się na wodza, czemu moja babcia mnie z tym zostawiła? Pochodzenie to nie wszytko, liczy się doświadczenie i opanowanie.
-Rozumiem- Ucichła wadera
Dotarliśmy do wioski. Trwało małe zamieszanie, nie wiedziałem dlaczego. Podszedłem do pierwszego wilka i spytałem się o co chodzi, a ten mi odparł:
-Wilki polujące poszły ciebie szukać, mówili że nie zjawiłeś się na miejscu spotkania o godzinie dziewiątej, na szczęście nic ci nie jest.
Zaniemówiłem, jakiej godzinie? Czyżbym źle usłyszał godzinę o której mieliśmy się spotkać? Jak to się stało?
-O mój boże…-Wyszeptałem
-Co się stało?- Zapytała Aisha i wilk
-Dał bym głowę że mieliśmy spotkać się o godzinie Ósmej.- Odparłem lekko zmieszany, widocznie się przesłyszałem, albo zmienili godzinę bez mojej wiedzy.
Wtem usłyszałem wołanie w oddali że wilki polujące wrócili. Pobiegłem do nich co tchu w łapach i spojrzałem w oczy zirytowanego przywódcy.
-Coś sobie myślał? Przeszukaliśmy cały teren i okoliczne tereny ryzykując życie!- Warknął
-Myślałem że mamy się spotkać o ósmej, nie o dziewiątej- Odparłem poważnym głosem.
-Godzina uległa zmianie, nie zostałeś powiadomiony?
-Nie. Nic mi się o uszy nie obiło- Powiedziałem- Mam też pytanie. Gdzie byłeś około wpół do dziewiątej, jak nie w Tipi?
-Chodziłem po wiosce i budziłem wilki do drużyny- Odparł
Zabrakło mi mowy, aż tak się pomyliłem? Co się ze mną dzieje ostatnio? Może przez to słońce coś mi się we łbie poprzestawiało…Sam nie wiedziałem.
-Przepraszam najmocniej- Przeprosiłem spuszczając łeb
<Aisha?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz