-Co?-zapytałam odwracając łeb lecz się nie zatrzymała. Biegłam dalej. Zderzyłam się z czymś miękkim i ciepłym. Podniosłam wzrok. Był to niedźwiedź...
-Świetnie...-wyszeptałam. Zwierzę zawarczało i o pokazało kły. Szybko poderwała się na równe nogi i zaczęłam czym prędzej biec
-Uciekaj!-krzyknęłam. Oboje biegliśmy przez gęste zarośla by niedźwiedź nie mógł się przez nie przedostać. Udało się. Po kilkunastu minutach było już po wszystkim. Padliśmy na ziemię i zaczęliśmy się głośno śmiać...
(Sasori?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz